­

Współlokatorzy

by - 10:00


,,Przewrotna historia miłosna bezbłędnie oddająca ducha naszych czasów!


Tiffy i Leon dzielą mieszkanie.
Tiffy i Leon dzielą jedno łóżko.
Tiffy i Leon nigdy się nie spotkali…

Tiffy Moore pilnie potrzebuje taniego lokum. Leon Twomey bierze nocne zmiany, bo rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Choć ich przyjaciele sądzą, że to szaleństwo, oni znajdują idealne rozwiązanie: w ciągu dnia Leon będzie w ciasnej kawalerce odsypiał noce zmiany, dzięki czemu Tiffy będzie miała to samo mieszkanie wyłącznie dla siebie przez resztę doby.

Ona właśnie zerwała ze swoim zazdrosnym chłopakiem i ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w niszowym wydawnictwie, on bardziej dba o innych niż o siebie – nocami zajmuje się pensjonariuszami domu opieki, a każdy grosz odkłada na prawników, którzy wyciągną jego niesłusznie skazanego brata z więzienia.

Na przekór wszystkim i wszystkiemu, dwoje niezwykłych współlokatorów odkrywa, że jeśli wyrzuci się wszystkie zasady przez okno, można stworzyć całkiem przyjemne i ciepłe domowe ognisko."

Próbkę tej książki dostałam już jakiś czas temu wraz z inną pozycją. Od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Pewnie zauważyliście, że na ogół możecie u mnie zobaczyć trochę cięższe i smutniejsze książki. Poruszające trudniejsze tematy, skłaniające do refleksji, dosyć ponure. ,,Współlokatorzy" to zupełne przeciwieństwo tego.

Historia opowiadana jest z dwóch perspektyw. Tiffy, którą właśnie rzucił chłopak, przez co poszukuje nowego lokum. Na codzień pracuje w wydawnictwie i ma masę książek o diy, szydełkowaniu i różnych takich zajęciach. Jest bardzo barwną postacią i fizycznie i psychicznie. Ubiera się dosyć oryginalnie, jest wygadana, zabawna i kreatywna, chociaż momentami trochę roztrzepana. Leon za to pracuje w hospicjum. Jest spokojnym, zamkniętym w sobie człowiekiem, ale mimo to bardzo sympatycznym. W momencie kiedy go poznajemy jest w związku. Ma brata, który siedzi w więzieniu za napad z bronią i stara się zdziałać wszystko co w jego mocy, żeby go stamtąd wyciągnąć.

Na początku sytuacja jest jasna: Leon odsypia w mieszkaniu swoje nocne zmiany, a Tiffy spędza tam resztę czasu. Wszelkie sprawy, problemy, etc rozwiązuje z dziewczyną Leona. Tym sposobem śpią w jednym łóżku prawie w ogóle się nie znając. ,,Prawie" ponieważ porozumiewają się ze sobą poprzez smsy oraz karteczki poprzyklejane w różnych miejscach. Brzmi jak trochę szalony, ale też sprytny i zadowalający obie strony plan. Jednak jak wiadomo w życiu dzieją się różne rzeczy i bardzo często coś idzie nie po naszej myśli.

Nie chcę zdradzać więcej fabuły, dlatego przejdę do pozostałych kwestii. Już od pierwszych stron uderza nas pozytywny nastrój. Zdarzyło mi się nieraz parsknąć śmiechem czy zrobić wielkie oczy ze zdziwienia. Są też smutniejsze momenty, które ściskają za serce, a także zwroty akcji, przez które dostawałam mini zawału. Bardzo podoba mi się to, że autorka nie wcisnęła tych wszystkich wydarzeń w jakieś 2-3 miesiące, tylko rozłożyła na dobrych kilka miesięcy. Przez to wyszło to bardzo realistycznie i naturalnie. Wiem, że każdy inaczej nawiązuje znajomości i je rozwija, ale sama z natury nie zaprzyjaźniam się z kimś na przykład  w miesiąc. Jest to dla mnie wtedy sztuczne i takie na siłę. Przyjaźń Tiffy i Leona rozkwita bardzo powoli. Oboje mają swoje życia, swoje problemy, rozterki. Starają się wspierać, ale nie naciskają. Te wiadomości na karteczkach, o których wspomniałam są strasznie urocze. Autorka miała naprawdę świetny pomysł. 

Ta książka jest wesoła, lekka, urocza i wciąga. Jednocześnie porusza też cięższe tematy, takie jak toksyczne związki (wypalenie uczucia, manipulacja) i traumy po takich relacjach. Pokazuje też, że korzystanie z porad psychologa i terapia są normalną rzeczą. Za to ogromny plus. Jest też trochę romantycznych elementów i takiej pikanterii, ale w dobrym smaku (daleko temu do Greya). Obie postacie bardzo polubiłam, a na koniec prawie płakałam razem z nimi ze wzruszenia.  

Połknęłam ją w kilka dni i było mi smutno, że to już koniec. Jak na debiut jest naprawdę udana. Aż nie wiem co o niej jeszcze napisać. Tak mnie zachwyciła. Chyba pierwszy raz tak wesoła obyczajówka trafia do moich top książek (a składają się one głównie z kryminałów, thrillerów i bardziej ponurych pozycji). Z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić i mam nadzieję, że jeśli się skusicie, to też się Wam tak spodoba. 


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

You May Also Like

0 KOMENTARZE