­

2021/2022

by - 19:48

Cześć!
Witam Was już w Nowym Roku. Mam nadzieję, że dla każdego ten 2022 będzie łaskawszy. Osobiście jeszcze średnio czuję, że mamy styczeń, jesteśmy o rok starsi i kolejne, świeże 12 miesięcy przed nami. Miałam ten post z podsumowaniem stworzyć jeszcze w grudniu, ale był to dla mnie tak szalony i momentami bardzo trudny czas, że postanowiłam odpuścić niektóre sprawy. Nie uciekną. Tym sposobem, doszłam do wniosku, że mogę połączyć te świąteczne zdjęcia, podsumowanie 2021 i moje plany na 2022, w jednym miejscu. 




A 2021 to był prawdziwy rollercoaster. Zaczęło się bardzo pracowicie i twórczo. Pierwsze 2 miesiące to był naprawdę mój czas. Później wiosna, która nie chciała nadejść. Zamknięcia bo pandemia. Miałam wtedy jakiś lekki kryzys, bo sporo planów i pomysłów, a nie ma jak ich zrealizować. W międzyczasie udało mi się zdobyć wyróżnienie w konkursie fotograficznym i mieć zniżkę na 1 semestr nauki w szkole foto. To był naprawdę fajny prezent na dzień kobiet. Trochę mnie wtedy podbudował i uwierzyłam w swoje możliwości. 


Rzeczywistość jednak okazała się nie być tak fajna jak zakładałam. Zupełnie nie odnalazłam się na zajęciach online i wyszło wiele niefajnych spraw w związku z tą szkołą. Krótko mówiąc nie polecam. Widziałam później u jednej osoby na instagramie, że również wzięła udział w ich konkursie i zgarnęła wyróżnienie. Wiedząc jak to było u mnie, odezwałam się i przeczytałam, że nie tylko ja mam taką opinię na ten temat, więc ona odpuściła z dalszą współpracą. Także przynajmniej ktoś na tym zyskał. 

Z fajniejszych rzeczy, to przefarbowałam się, po raz pierwszy w całości na blond. Śmieszna sprawa. Ogólnie mam w planach jeszcze się pobawić włosami, bo mam je tak krótkie, że jakoś nie szkoda mi ich niszczyć. Znaczy niszczyć, też nie chcę mieć siana na głowie, ale jakieś farbowanie od czasu do czasu, jak najbardziej wchodzi w grę.


Maj i czerwiec były dla mnie trudnym czasem, ale udało mi się odzyskać radość z robienia zdjęć i przez wakacje zgadałam się nawet na kilka sesji, z których do dzisiaj jestem zadowolona. Nie była to taka ilość jak w wakacje 2020, ale zawsze coś. 

Miałam też przeboje zawodowe, o których nie będę się rozwijać. Nabyłam trochę więcej doświadczenia, nauczyłam się nowych rzeczy i wzięłam odpowiedzialność za swoje decyzje. Czasami to przysparza sporo nerwów, ale cóż. Dorosłość niesie ze sobą różne trudności.

Od sierpnia, do października ruszyłam się w trzy miejsca. Moje ukochane, polskie góry - padło na Szczyrk, Grudziądz i okolice, a na urodziny zrobiłam tripa do Warszawy na weekend. 

Udało mi się zrobić płatną sesję. 
Przerzuciłam się na picie kawy z mlekiem roślinnym. 
Wciągnęłam się w sprzedawanie i kupowanie ciuchów na vinted - coraz bardziej mi się podoba moja aktualna szafa. 
Zaliczyłam 3 szczepienia na covid. 
Zrobiłam łącznie 22 sesje. 
Przeczytałam 18 książek. 
Obejrzałam 7 seriali i 6 filmów. 
Testowałam olejek CBD z Kanaste.
Świętowaliśmy 1 rocznicę adopcji Luny i 9 Leona. 
Zjadłam sporo sushi, odwiedzałam kawiarnie i jeździłam na piwo. 
Byłam na swoim pierwszym w życiu wieczorze panieńskim. 
W sierpniu wybrałam się na występ Abelarda Gizy. 
Świętowałam w październiku 26-te urodziny (wciąż w to nie wierzę i zdarza mi się mylić ile mam lat).
 Zrobiłam zdjęcia na wydarzeniu na wydziale Chemii na UG i moje zdjęcia zostały umieszczone w relacji na stronie UG. 
Kupiłam w końcu jedną z moich ulubionych serii książek. 
Spodobał mi się polski serial. 
Byłam na domówce.
Dostałam nowy aparat analogowy.
Miałam 3 bany na instagramie, przez co miałam też przymusowy odpoczynek od tej aplikacji na jakieś 3 tygodnie.
Byłam na festiwalu kawy i czekolady.
Byłam na łyżwach.
Nawiązałam współprace z nowymi wydawnictwami.
Zaczęłam terapię. 
Zapisałam się na wolontariat.
Wciąż należę do grupy Patronite Igi Chmielewskiej, gdzie dyskutujemy na różne tematy, spotykamy się co jakiś czas na Zoomie i jest super!
Byłam na jarmarku świątecznym i światełkach. 
Straciłam swojego bookstagrama, założyłam nowego i staram się go rozwijać.
Dużo planuję. Sporo rozpisuję. Dalej prowadzę bujo. Wciąż kalendarz jest moim najlepszym przyjacielem. Polubiłam się też z notatkami w telefonie. 








Ten rok był momentami bardzo trudny, mimo wielu pozytywów. Dlatego w końcu zdecydowałam się na pójście po pomoc do specjalisty. I o losie. Wiem, że część osób nie wierzy w psychologów, psychoterapie. Przecież można pogadać z kimś z rodziny, czy znajomych za darmo. Jednak pójście na spotkanie i porozmawianie z kimś, kto potrafi spojrzeć obiektywnie na nasze życie, różne sytuacje, to może naprawdę wiele dać. Uświadamia, pozwala się więcej nauczyć o nas samych. Spojrzeć na coś z innej perspektywy. Wiadomo, każdy potrzebuje czegoś innego, ale myślę, że warto spróbować. Ja miałam też to szczęście, że umówiłam się do jednej psycholożki i między nami zatrybiło od początku. Nawet jeśli mam ciężki dzień, czy nie chce mi się ruszyć z domu, to i tak jadę na spotkanie, bo wiem, że to mi się przyda, że będę się lepiej czuła, że coś z siebie wyrzucę, powiem jak się czuję, co się u mnie dzieje. Może wpadnę na jakieś nowe rozwiązanie. Może przestanę się czuć winna czemuś. 

Na razie chyba tyle jestem w stanie powiedzieć na ten temat, bo myślę, że jeszcze krótko uczęszczam na terapię, żeby się jakoś bardziej rozwijać. Czytam też książkę Hani.es, z której robię notatki. Szykuję kolejne książki psychologiczne do lektury. Poza tym, że to pomaga, to też ciekawi. Jak pracuje ludzki mózg. Czy depresja naprawdę istnieje. Skąd się bierze. Po co się bierze leki. Zamiast na starcie krytykować, polecam się trochę zagłębić w temat. Włączyć ciekawość i może też uruchomić nieco empatii. Żyjemy w takich czasach, kiedy coraz więcej się mówi o zdrowiu psychicznym. Bo tak, choroby psychiczne istnieją, ale można je leczyć i z nimi funkcjonować. To nie jest wymysł XXI wieku, tylko fakty medyczne. Rozwój nauki, medycyny. 


Mimo, że cały 2021 był istną jazdą bez trzymanki, a koniec roku, grudzień, już zupełnie poleciał po bandzie i miałam chwile porządnego kryzysu, to chyba po raz pierwszy od kilku lat, kończyłam rok ze świadomością, że nie jestem z tym sama. Że mam profesjonalną pomoc, fajnych ludzi wokół, moich ukochanych bliskich oraz bezpieczne miejsce, gdzie mogę uciec i się schować, dostając ciepło, a także zrozumienie.  

Mamy za sobą pierwszy tydzień stycznia, a mi się udało rozpisać cele na 2022 i pomyśleć nad wyzwaniem czytelniczym dla siebie. Nie będę tutaj wszystkiego przytaczać, ale zrobiłam sobie listę 10 książek, które chcę przeczytać (znajdziecie na moim bookstagramie - klik). Planuję trochę podróży, koncertów. Myślę o kolejnym tatuażu. Stawiam też na rozwój w różnych obszarach. Chcę czytać książkę po angielsku. Robić mniej, ale bardziej dopracowane sesje, wrócić do fotografii analogowej i robić sobie co jakiś czas spacery z moim Canonem. Obudził się też we mnie mały, sportowy świr i będę dbać o regularność w ruszaniu się. Do tego kontrole u lekarzy. Wolę być spokojna, niż później panikować, że coś się ze mną dzieje. 
 

A co z kwestią zdrowia psychicznego, skoro chodzę na terapię? Chcę się nauczyć odpuszczać, dążyć do celów małymi kroczkami, planować tyle, ile faktycznie dam radę zrobić. Całkowity odpoczynek, bez krążących myśli z tyłu głowy, to również coś trudnego dla mnie. Ciężko mi się zresetować. Powoli  uczę się stawiać granice, nie walczyć zaciekle o każdą znajomość - relacja to dwie strony i czasami lepiej po prostu dać sobie spokój szybciej, niż tracić więcej nerwów. Nabieram dystansu, przypominam o sobie kiedy trzeba (mimo, że najchętniej czekałabym wieczność na ruch drugiej strony). Przez terapię, ale też inne źródła, zaczęłam nieco inaczej patrzeć na relacje z ludźmi. To, że nie zawsze muszę dawać z siebie 100%. Nie zawsze muszę bawić się w motywatora, wygłaszać wspierające monologi. Powinnyśmy dawać od siebie tyle, ile jesteśmy w stanie na dany moment. Kiedyś kompletnie o tym nie myślałam. Teraz wiadomo, czasami jest mi przykro, że nie mogę pomóc, poza swoją obecnością, czy słowami "jestem z Tobą, pamiętaj o tym, przytulam". Jednak wolę dać to, niż kombinować ponad swoje siły, a później i tak to nie zdaje zbytnio egzaminu. 
Także jeszcze dużo pracy nad sobą, zmian, nowej wiedzy. Ale jestem na to wszystko otwarta. 



Życzę Wam udanego roku. Dużo zdrowia, czasu na odpoczynek, wielu sukcesów, wspierających ludzi obok, rozwoju. Żeby ten rok był po prostu dobry.





You May Also Like

0 KOMENTARZE