­

The brighter side

by - 19:39


Cześć! Okres pandemii i kwarantanny, myślę, że dla większości osób nie był (bądź wciąż jest) łatwy i przyjemny. Sama miałam też różne dni. Raz dopisywał mi lepszy humor, innego dnia byłam bliska chodzeniu po ścianach i nie miałam motywacji ani sił do żadnego działania. Nastrój w kratkę, tak jak pogoda ostatnio. Trochę nad tym myślałam i stwierdziłam (to wyszło akurat dosyć spontanicznie), że stworzę taki post, w którym wypiszę rzeczy jakie udało mi się zrobić w tym czasie, które sprawiły mi radość i z pewnością, w większym czy mniejszym stopniu, pomogły w tym kiepskim okresie. Czas wprowadzić trochę pozytywnego nastroju.

1. Porządki - co prawda nie wywróciłam wszystkiego w domu do góry nogami i nie wyrzuciłam połowy zalegających rzeczy, ale ogarnęłam kilka miejsc i to było zadziwiająco pomocnym działaniem. Nie jestem jakimś ogromnym wielbicielem sprzątania, ale zdecydowanie dobrze się czuję w uporządkowanej przestrzeni.

2. Filmy i seriale - kiedyś oglądałam więcej seriali, teraz łapię fazę raczej raz na jakiś czas. Z Netflixem zaprzyjaźniłam się chyba dopiero z 2 lata temu. Coś w tym guście. Także wszelkie serialowe nowości nadrabiam ze sporym opóźnieniem. W ciągu ostatnich miesięcy, miałam okazję zobaczyć kilka mniej i bardziej ciekawych produkcji, skończyć wcześniej zaczęte seriale, z którymi też szło mi różnie oraz odkryć nową miłość (wszystkie tytuły i moje krótkie opinie, znajdziecie na moim instagramie w zakładce oznaczonej kamerą).

3. Pieczenie - pobawiłam się trochę w kuchni i głównie wychodziły z tego ciasta, ciasteczka oraz babeczki. To była nawet niezła frajda, żeby tak poeksperymentować. Pełnoetatowym kucharzem czy cukiernikiem, nie zostanę, ale przynajmniej spróbowałam czegoś nowego.

4. Self care - kiedyś wyrobiłam sobie rutynę, żeby tak z dwa razy w tygodniu robić sobie maseczkę, do tego też codzienna pielęgnacja. Niestety z czasem się wyłamałam i ograniczyłam to do minimum, przy czym też często zapominałam coś zrobić. Teraz, patrząc na to ile mam czasu, zdecydowałam, że pora nad tym trochę popracować i się o siebie zatroszczyć. W końcu zadbana baba, to szczęśliwa baba, a ta dłuższa chwila w łazience co pewien czas, może być fajnym relaksem.

5. Detoks od internetu - o tym już pisałam. Niestety po powrocie do social media jakoś w znacznym stopniu ich nie ograniczyłam, ale fakt, że się chyba mniej udzielam i nie wstawiam wszystkich bieżących rzeczy.

6. Ćwiczenia - tutaj aż się sama zdziwiłam. W przeszłości miałam już próby wykonywania różnych ćwiczeń w domu, ale szybko się poddawałam. Tym razem podeszłam do tego trochę inaczej i faktycznie się tego trzymam. Nie mam żadnego konkretnego celu. Chcę się po prostu ruszać. Dla siebie, swojego ciała i zdrowia. Po tych można powiedzieć już kilku tygodniach, zaskakujące dla mnie jest to, jak przyjemne potrafią być zakwasy.

7. Rozwój - odkopałam internetowe szkolenia z marketingu, książkę do angielskiego i krok po kroku ogarniam kolejne lekcje czy rozdziały. Początkowo próbowałam przerabiać większą partię materiału, ale zniechęciło mnie to ile czasu musiałam na to poświęcać. Plusem tutaj jest szybsze uporanie się z danym tematem, ale nie jest to moim priorytetem, więc wolę mniej i na spokojnie.

8. Książki - nie przeczytałam ich nagle x razy więcej niż normalnie, ale nie miałam też zastoju czytelniczego, co jest dla mnie sukcesem.

9. Regularność - z wykonywaniem czegoś regularnie jest u mnie różnie. Niektóre czynności przychodzą mi bez większego problemu, szybko stają się rutyną, a nad innymi potrzebuję więcej pracy, skupienia i kontroli. Wciąż się tego uczę i nawet coś zaczyna wychodzić. Pomału i do przodu.

10. Docenienie chwili - należę do osób, które bardzo często główkują nad milionem rzeczy. Co przeczytać, co mam do zrobienia, co mi jeszcze zalega na liście "to do", czy o czymś nie zapomniałam, czy powinnam coś załatwić, na co poświęcić czas. I nie lubię siedzieć bezczynnie (chociaż marnowanie czasu na filmiki na yt, to norma, więc jednak różnie z tym bywa). Do tej pory np. słuchanie podcastów to była dla mnie dosyć rzadka czynność, bo potrzebowałam być w podróży albo obrabiać zdjęcia i coś tam mi mogło lecieć w tle. Usiąść i posłuchać? Źle się z tym czułam, jakbym marnowała czas. Ciężko mi się było też skupić. Teraz kubek kawy albo herbaty, fotel pod uchylonym oknem dachowym i odpalone spotify, najczęściej na telefonie. Chwila dla mnie, przyjemność porównywalna do oglądania serialu, a przecież to potrafię robić bez żadnych wyrzutów. Inne sytuacje, gdzie nauczyłam się doceniać chwile to wycieczki rowerowe, czy spacer po lesie. Nie potrzebuję miliona zdjęć z tych miejsc i informować na instastory co robię. Mogę się cieszyć ciszą, naturą, zielenią i grzejącymi promieniami słońca. O tym też pisałam na instagramie, tuż przed detoksem. Uczę się po prostu być tu i teraz.

11. Nadrobienie zaległości - myślę, że to się udało większości osób przez ten czas. Odpisałam na wszystkie maile, listy, ogarnęłam zdjęcia i ogólnie znacznie skróciłam zaległą listę "to do".

12. Nauka odpuszczania - to jest chyba moja największa nauka z tego okresu. Zamiast robić sobie ogromną listę to do i później zadręczać się tym, że nie wykonałam większej czy mniejszej ilości rzeczy, to móc odhaczyć jedną czy dwie konkretne czynności, ale zrobić to porządnie i nie mieć do końca dnia żadnych zmartwień w tej kwestii. Dzięki temu właśnie słucham więcej podcastów, ćwiczę nie patrząc na zegarek i bez stresu, czy będę miała później siły na to i na to, oglądam, czasami nawet leżę po prostu na łóżku i patrzę na chmury, czy usiądę z psem na balkonie i nacieszę ciepełkiem.

13. Kreatywność - starałam się mimo siedzenia w domu trochę działać. Wyjść z aparatem chociaż do ogrodu, zrobić zdjęcia książkom.

Także jak widać, ten czas, mimo, że nie był łatwy, to przyniósł też sporo dobrego. Teraz już wracam do żywych i codzienności, ale staram się trzymać tego, co udało mi się osiągnąć w ostatnich tygodniach. Po spisaniu wszystkiego widzę, że nie jest tego mało, a obserwując na bieżąco nie wydawało się to niczym dużym. Także tutaj idealnie pasuje zasada "małymi krokami do przodu". Nie trzeba zakładać sobie ogromnym celów, warto po prostu zacząć działać. Chociaż błędem było to, że nie spisałam sobie wcześniej tych podpunktów i teraz główkuję czy na pewno o wszystkim wspomniałam.  

You May Also Like

0 KOMENTARZE