How I started to be a blogger
Ja i blog? Kiedy to wszystko się zaczęło? Jak?
Od małego zapisywałam kolejne notesy, ale czegoś mi brakowało w takiej wersji dziennika. Moja przygoda z pisaniem w internecie, tak naprawdę zaczęła się już w podstawówce. Pamięta ktoś taki portal jak epuls.pl? Zamierzchłe czasy, prawda? Była tam jedna zakładka, gdzie można było prowadzić coś a'la pamiętnik. Ogólnie miejsce do zapisywania różnych rzeczy. Lubiłam z tego korzystać, chociaż czasami za bardzo się rozpędzałam i później znajomi miewali ubaw z tego co tam napisałam.
Na początku gimnazjum, koleżanka powiedziała mi, że jest coś takiego jak photoblog.pl. Pomogła mi stworzyć moje pierwsze konto i tak zaczęła się moja przygoda z blogowaniem. Pierwszy blog był o...psach. Wrzucałam zdjęcia z google, ale niestety już nie pamiętam co pisałam w pierwszych wpisach. Potem założyłam nowe konto na tym portalu, zaczęłam przygodę z aparatem (o czym pisałam tutaj) i wstawiałam zdjęcia swojego autorstwa wraz z kilkoma zdaniami co tam u mnie. Z czasem teksty były coraz dłuższe, aczkolwiek zdecydowanie nie wnosiły nic nowego do życia czytelników. Ot, miałam miejsce, żeby się wygadać co ciekawego, wesołego bądź też negatywnego się u mnie działo. Były to strasznie infantylne rzeczy i dzisiaj na samo ich wspomnienie jest mi wciąż trochę głupio. Średnio wtedy chroniłam swoją prywatność i ludzie mogli się o mnie wiele dowiedzieć. Przez to teraz jestem wdzięczna, że tak mało osób mnie tam obserwowało. Głównie byli to koledzy ze szkoły, którzy lubili komentować to co umieszczałam. Bywało to przykre, ale z perspektywy czasu, stwierdzam, że uodporniło mnie to na hejt.
Przez photobloga miałam też trochę nieprzyjemnych sytuacji. Potrafiłam się za bardzo rozpisać na temat jakiejś sytuacji z życia i później osoby z mojego otoczenia nie były zbytnio zadowolone, że tak wszystko upubliczniam. Świat wirtualny mieszał mi się z tym rzeczywistym i średnio wiedziałam, gdzie postawić granice. Skutkiem tego było zakładanie kolejnych kont, żeby "zaczynać od nowa". Oczywiście zazwyczaj kończyło się to tak samo. Takie błędne koło. W sumie miałam wtedy te 13-15 lat, więc nie ma co ukrywać, że byłam dzieckiem i popełniałam masę głupot.
W czasie całej mojej przygody na photoblogu, napisałam może jeden fajny tekst. Pamiętam jaka byłam z niego dumna. Poza tym przeważała moja codzienność i pisanie tak naprawdę o wszystkim i niczym. Jedyne za czym aktualnie tęsknię to ta lekkość i szczerość. Nie miałam wtedy żadnego problemu z przelewaniem moich myśli na klawiaturę. Teraz bywa z tym różnie. Mam wrażenie, że trochę wyszłam z wprawy.
Photobloga prowadziłam od 1 klasy gimnazjum do lipca po klasie maturalnej. Aczkolwiek ostatnie jakieś pół roku to było pisanie raz na naprawdę długi czas. Wcześniej potrafiłam dodawać 2 wpisy dziennie i zawsze miałam o czym wspomnieć. Po skończeniu liceum wypadłam zupełnie z rytmu i zdecydowałam, że zawieszam mojego bloga. I tak niewiele osób mnie obserwowało, nie miałam za bardzo aktywności na swoim profilu i stwierdziłam, że czas zakończyć przygodę z tym portalem.
Jednak ci co mnie nieco lepiej znają, wiedzą, że należę do osób, które lubią trochę kombinować, próbować nowości i zajmować się kilkoma rzeczami na raz. Poza kontem na photoblogu, próbowałam też zakładać osobne blogi, takie jak ten. Miałam już jednego na bloggerze, ale niestety zapomniałam hasła. Później testowałam blog.pl, ale tam nie mogłam się dogadać z ilością pamięci na zdjęcia. W końcu odpuściłam i przez dobrych kilka miesięcy żyłam bez blogowania.
17 września 2015 roku, odpoczywając po egzaminie poprawkowym coś mnie tknęło i zdecydowałam, że dam jeszcze jedną szansę blogosferze. Takim sposobem powstał właśnie ten blog, chodź początkowo miał inną nazwę. Postanowiłam, że zacznę go prowadzić zupełnie inaczej niż poprzednie tego typu strony. Oddzielę życie realne od tego wirtualnego, będę z większą starannością dobierała zdjęcia i treści, które tu umieszczam. Na początku wychodziło mi to różnie, ale myślę, że z czasem zaczęło to przybierać całkiem fajną formę.
To co teraz, że tak powiem tworzę, a to co robiłam kiedyś to niebo a ziemia. Różnica jest kolosalna. Chronię swoją prywatność, mam pomysły na to co tutaj zamieszczać. Piszę o książkach, podróżach, wydarzeniach. Wciąż jest to miejsce na moje zdjęcia, ale zrobiło się bardziej różnorodnie. Niedługo stuknie mi 20 000 wyświetleń (dla mnie to prawdziwy kosmos). Nawiązuję fajne współprace i się rozwijam.
Nie uważam, żeby mój blog był jakimś super miejscem, bo w internecie jest ich masa i to o wiele lepszych od tego. Ale lubię go prowadzić, sprawia mi przyjemność pisanie tutaj.
Raz na jakiś czas, kiedy rozmawiam z kimś o blogowaniu, to rozpoczyna się rozkmina, ile potrzeba czasu i jak to zrobić, żeby rozwinąć swoją stronę. Móc nawiązywać współprace, mieć coraz większe grono czytelników. Mi to zajęło ponad 6 lat, żeby się zorientować jak to robić, aby sprawiało mi to przyjemność i przyciągało ludzi. Ale cieszę się z tego. Mimo masy błędów, które popełniłam po drodze. W końcu zaczynałam jako dziecko, które próbuje się odnaleźć w świecie, poznać samą siebie i odkryć swoje pasje. Powoli odkrywałam jak pisać, co umieszczać, żeby miało to sens.
Nie wiem jak się potoczy moja przygoda z blogowaniem. Czy za jakiś czas nie zamieni się to w coś poważniejszego. Byłoby fajnie na przykład móc żyć z pisania. Jednak o to nie zabiegam. Dla mnie to wciąż po prostu frajda z robienia czegoś swojego. Cyferki w statystykach cieszą, ale nie są czymś za czym bezmyślnie gonię. Współprace to szansa na rozwój, jednak nie zabiegam o nie byle tylko były.
Zdecydowanie polubiłam swoje nastawienie odnośnie prowadzenia bloga. Jest zupełnie inne niż kiedyś i cieszę się, że udało mi się wprowadzić równowagę i ustaliłam granice między życiem realnym a tym wirtualnym.
2 KOMENTARZE
It looks lovely!!
OdpowiedzUsuńhttps://julesonthemoon.blogspot.com/
Też kiedyś przeginałam z pisaniem o swoim życiu na blogu, który prowadziłam na Onecie. I zdarzały się z tego powodu nieprzyjemne sytuacje.
OdpowiedzUsuń