November sunset
Cześć! Mamy już luty, a ja mam jeszcze zdjęcia z listopada. Trochę zaległości. Nie wiem jak u Was początek roku, ale pierwsze 2 tygodnie stycznia minęły mi błyskawicznie, a później ten miesiąc ciągnął się jak rok. Udało mi się zrobić kilka projektów, rozpocząć tournee po lekarzach, kontrolach i badaniach - dbajcie o siebie! A także świętować kilka szczególnych momentów. Przeczytałam 3 książki, zrobiłam spore porządki i wróciłam do regularności w wyzwaniach fotograficznych na instagramie. Zaczęłam ćwiczyć z przyrządami. Zrobiłam też coś, czego jeszcze jakiś czas temu bym się za bardzo po sobie nie spodziewała. Jednak coś mnie tknęło pod koniec 2021 roku i pomyślałam "czemu nie spróbować?".
Ta lista wydaje się już spora? A ja mam wrażenie, że niewiele zrobiłam. Lubię sobie umniejszać. Niestety, popadam też znowu w pracoholizm. Jak zrobię już jedną rzecz, to chciałabym kolejne, na zapas. Zamiast zrobić, odhaczyć i cieszyć się, że jest już o coś mniej. Znacie to?
0 KOMENTARZE