­

Wyspa na końcu świata

by - 18:17



,,Dokoła przejrzysty ocean, błękitny jak niebo, w którym pływają żółwie i delfiny. Pagórki porośnięte lasami. Śpiew ptaków. Taka jest wyspa Culion, ale „nikt nie przybywa tu z własnej woli”…

Dla dwunastoletniej Amihan to dom. Tu dorastała u boku kochającej mamy. Razem wylegiwały się na ulubionej plaży i sadziły kwiaty, żeby przyciągnąć do swego małego raju kolorowe motyle. Jednak z dnia na dzień, wraz z przybyciem urzędnika z dalekiej Manili, pana Zamory, ten raj zamienia się w piekło. Mieszkańcy zostają podzieleni na SANO (czystych) i LEPROSO (trędowatych). Zdrowe dzieci zabiera się chorym rodzicom i umieszcza w sierocińcu na dalekiej wyspie Coron.

Ami również tam trafia. Musi zmierzyć się wykluczeniem i samotnością, ale w końcu poznaje prawdziwych przyjaciół. Razem z Mari i Kidlatem dziewczynka odkrywa listy od rodziców, które Zamora chował przed podopiecznymi sierocińca. Dowiaduje się z nich, że stan jej mamy się pogorszył i wraz z przyjaciółmi postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż przez ocean.

Czy dzieci wyjdą cało z tej przygody? Czy Ami zobaczy jeszcze mamę? Czy zdoła sprowadzić dla niej na Culion wielobarwne motyle, o których obydwie marzyły?"

Książka przenosi nas do roku 1906 na wyspę Culion, zwaną "wyspą na końcu świata". Zdecydowanie jest czym się tutaj zachwycać, w kwestii krajobrazu i natury. Mamy piękne widoki, ale też sporo smutku i dramatów. Otóż wyspa ta jest miejscem dla ludzi chorych na trąd, których rząd chce odizolować od świata, aby nie rozprzestrzeniać dalej choroby. Zajmują się nimi siostry zakonne. 

Poza chorymi, można spotkać tutaj również zdrowe osoby, w tym dzieci i tak poznajemy dwunastoletnią Amihan. Mieszka ona na wyspie wraz ze swoją chorą matką. Pewnego dnia do tego miejsca przybywa urzędnik, pan Zamor, który chce rozdzielić chorych od zdrowych i tym samym zabrać dzieci z dala od ich rodzin. Wszystkie trafiają na wyspę Coron do sierocińca. I tak zaczyna się podróż Ami, której towarzyszmy przez cały czas. Jesteśmy świadkami jej nowych przyjaźni, aktom nietolerancji, tęsknoty za domem i rodziną. 

Jest to książka przeznaczona dla młodszych czytelników, co jest dosyć odważnym posunięciem, bo nie podejmuje łatwych tematów. Jeśli ktoś czeka na zaskakujące zwroty akcji i olbrzymią przygodę jak w rozbudowanych książkach fantasy, to raczej nie tędy droga. Chociaż to też zależy od gustu. Dla mnie to była raczej historia z morałem i wartościami. Sporo w niej nietolerancji, do takiego stopnia, że momentami w człowieku się gotuje. Ma ochotę potrząsnąć niektórymi osobami i powiedzieć, że nie, to nie działa w taki sposób. Powinno się więcej mówić o chorobach, tym jak postępować z ludźmi, którzy na nie cierpią. I przekonywać innych, że nie zarażą się od samego spojrzenia na taka osobę.

Książka napisana jest ładnym, płynnym językiem, więc czyta się w tempie ekspresowym. Z jednej strony chciałabym powiedzieć, że mimo wartości, czegoś mi w niej brakowało i na lubimyczytac.pl dałam jej 7/10, ale z drugiej strony wciąż siedzi mi w głowie i zrobiła na mnie mimo wszystko spore wrażenie. Także nie zostaje mi nic innego jak zachęcić Was do lektury, żebyście sami się przekonali.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.

You May Also Like

0 KOMENTARZE