­

The end of summer 2017

by - 22:57


Co prawda moje wakacje oficjalnie skończyły się 3 października (a mniej oficjalnie dopiero 6), aczkolwiek miałam trochę zamieszania i spraw na głowie, dlatego dopiero teraz mogę na spokojnie usiąść i stworzyć tego posta. Od czego by tu zacząć? Ciężko mi w kilku słowach podsumować te wakacje, dlatego może po prostu zacznę od początku.


Po pierwsze przyjazd mojej kuzynki z Londynu. Wydaje mi się, że nie widziałyśmy się jakieś 2 lata, dlatego miałyśmy sporo do nadrobienia. Zrobiłam masę zdjęć, odwiedziłyśmy wszystkie 3 miasta w Trójmieście, pogadałyśmy, pozwiedzałyśmy. Było aktywnie i wesoło, czyli najlepiej jak może być!

Po drugie, w końcu pojechałam na Openera. 
Fakt, że tylko na 1 dzień (czego później trochę żałowałam) i to jeden z tych najbardziej deszczowych.
Ale byłam! Mój pierwszy festiwal muzyczny. Do tego widziałam i słuchałam The Weeknd na żywo.
Czy mogło być lepiej? Kolejne marzenie spełnione.

Po trzecie, obroniłam się!
Ileż z tym było roboty, nerwów i stresu. Koniec końców udało się!
I takim sposobem od 10 lipca mam już oficjalnie wykształcenie wyższe.

Po czwarte, zrobiłam w lipcu kilka sesji i poznałam wiele super osób.
Co chwila latałam na kolejne zdjęcia, a później siedziałam w domu i je obrabiałam,
żeby jak najszybciej móc je wstawić na bloga oraz odesłać modelkom.
Dzięki temu miałam okazję spotkać i poznać naprawdę fajne osoby, z czego się ogromnie cieszę.

Żeby nie było tak kolorowo to w lipcu również dopadł mnie mały kryzys. Odłożyłam na bok pisanie listów oraz jakieś ambitniejsze posty na blogu. Musiałam odsapnąć. Odpocząć i zebrać myśli. Ostatni rok licencjatu był naprawdę ciężki i stresujący. Nieźle to odczułam,
zwłaszcza właśnie tuż po sesji i obronie.

Dlatego w  sierpniu ruszyłam się w końcu z Gdańska i pojechałam na Śląsk. Moja pierwsza samotna podróż pociągiem i to od razu na drugi koniec Polski. Ale cieszę się, że się odważyłam. Mimo stresu, dojechałam szczęśliwie na miejsce i spędziłam kilka super dni z moją przyjaciółką. Sporo zwiedziłam, tradycyjnie przywiozłam masę zdjęć oraz wspomnień. Odpoczęłam trochę od codzienności. Nieco się zregenerowałam do dalszej pracy.
Ten wyjazd zdecydowanie był mi potrzebny.

Tydzień po powrocie do Gdańska czekała mnie kolejna podróż, tym razem do Hiszpanii.
Może będzie to trochę głupie, ale jeszcze nie do końca w to wierzę. Bardzo chciałam odwiedzić ten kraj i w końcu mogłam to zrobić. Wciąż wspominam chillowanie z książką nad basenem, czy z kawą na balkonie w pokoju. Wycieczkę na Gibraltar, spacery na plażę oraz tripy do miasta. Było cudownie!
Strasznie chciałabym tam wrócić. Już nawet nie wspominam o pogodzie, bo patrząc za okno, to serio mam ochotę się spakować i lecieć na samolot.

Jak już wiecie, bądź dowiecie się z następnych postów, wrzesień był dla mnie trochę chaotycznym miesiącem. Miałam zaplanowanych kilka sesji, ale niestety były one przekładane albo odwoływane.
Bardzo mi na nich zależało, ale cóż zrobić. Siły wyższe.
Na szczęście udało mi się odwiedzić Warszawę.
Trochę się bałam, że mimo iż planowałam to od czerwca, to ten wyjazd nie dojdzie do skutku. Całe szczęście, moje obawy były zbędne. Udało mi się zobaczyć prawie wszystkie miejsca które planowałam. A to oznacza, że z pewnością czeka mnie jeszcze trochę wyjazdów do stolicy, co by nadrobić resztę atrakcji. W tym momencie chciałam również polecić Wam skorzystanie z aplikacji czy też strony Airbnb. I nie, zdecydowanie nie jest to chamska reklama, tylko moja szczera opinia. Za dwa noclegi za osobę dałam jakieś 80 zł. Myślę, że jak na Warszawę, nie jest to wysoka cena. Mieszkanie było bardzo ładne, zadbane, czyste oraz posiadało wszystko co najważniejsze. Kontakt z właścicielką również był świetny. Do tego bardzo dobra lokalizacja.
Wystarczy, że w wyszukiwarkę wpiszecie miejsce, ilość osób oraz planowaną datę waszego pobytu i wyskakuje Wam cała masa różnych ogłoszeń. Naprawdę jest w czym wybierać!

Wakacje zakończyłam dwoma sesjami oraz moimi 22 urodzinami.
Koniec wakacji, a tu się nagle zaczęły sesję. Jak to się mówi "lepiej późno niż wcale". Jestem strasznie zadowolona z efektów, które niebawem zobaczycie również na blogu :)
No i trochę się już postarzałam.
"Starość nie radość, młodość nie wieczność"

Tak w skrócie wyglądały moje wakacje 2017. Sporo myślałam nad tym, jak ma wyglądać ten post. Co dokładnie w nim umieścić, na jaki temat się bardziej rozpisać, a o którym jedynie wspomnieć w kilku słowach.
Naprawdę sporo się działo i zdecydowanie nie były to nudne 3 miesiące.
Oby kolejne były jeszcze lepsze. A tymczasem trzeba jakoś przeżyć nowy rok akademicki.

You May Also Like

0 KOMENTARZE