Bullet journal vs planner
Należę do zorganizowanych osób i lubię mieć większość rzeczy zapisanych ręcznie (także notatki na komputerze czy w telefonie u mnie raczej nie wchodzą w grę, chyba że nie mam pod ręką czegoś do pisania i kalendarza), żeby w każdej chwili można było coś dopisać, skreślić, zakreślić czymś kolorowym, etc. Kiedyś wystarczyły mi zeszyty szkolne. Gdzieś na marginesach zapisywałam sobie sprawdziany, kartkówki i inne ważne sprawy. Rzeczy typu kalendarz były mi raczej zbędne, bo używałam tego przez kilka tygodni po czym szło to gdzieś na dno szuflady. Sytuacja zmieniła się trochę na studiach, bo mam zajęcia podzielone na dwa tygodnie, które się sporo różnią, do tego doszły egzaminy w sesji i jakoś trzeba było się połapać. Wtedy najczęściej kupowałam jakieś kalendarze w Biedronce i używałam przez pewien czas (najczęściej dopóki nie zapamiętałam planu zajęć), a później przypominałam sobie o nich kiedy nachodziła sesja i fajnie było rozpisać gdzieś wszelkie zaliczenia i egzaminy. I tak sobie radziłam do czasu rozpoczęcia mojej przygody z listami, mailami oraz regularnym pisaniem tego bloga. Na początku w miarę to ogarniałam, ale z czasem potrafiłam o czymś zapomnieć, ktoś od dłuższego czasu nie dostał odpowiedzi na maila, przychodziły mi do głowy pomysły na posty i średnio miałam gdzie to zapisać. Stwierdziłam, że czas kupić porządny kalendarz. Kupiłam go w empiku za około 20 zł. Był mały i miał rozpisany jeden dzień na jednej stronie. Myślałam, że dobrze będzie mi służył, ale jak się okazało, średnio mi pasuje taki podział bo wolę widzieć od razu cały tydzień. Do tego mimo niewielkich rozmiarów był dosyć gruby, ciężki i zajmował trochę miejsca w torbie. Dlatego zaczęłam kombinować, gdzie i jaki kalendarz kupić, albo może samemu zrobić?
Do tego momentu próbowałam korzystać z 3 rzeczy i wszystkie Wam zaraz przedstawię. Poza krótkim opisem dodam też jakie są moim zdaniem plusy i minusy każdej z nich.
Bullet Journal
W zeszłym roku bardzo często i dużo nasłuchałam się o bujo. Zdecydowanie ten sposób organizacji stał się ostatnim czasem dosyć popularny. Sporo osób twierdzi, że najlepiej pierwszy taki planner spróbować zrobić w zwykłym zeszycie, żeby sprawdzić czy nam to pasuje i czy będziemy chcieli to dalej ciągnąć. Jednak postanowiłam od razu kupić do tego specjalny notes, który upolowałam w Empiku za chyba 12 zł. Miałam nadzieję, że jeśli będzie on wizualnie ładny, to zachęci mnie żeby jak najdłużej go prowadzić. Czy mi się tu udało? Zaczęłam od września, a skończyłam na grudniu. Także nawet całkiem długo pociągnęłam to.
Z plusów to na pewno fakt, iż możemy w nim stworzyć co chcemy i jak. Mamy nieograniczone pole do popisu. Można zapisywać plany książkowe, filmowe, serialowe, podróżnicze, zakupy, najróżniejsze listy, notatki, rozpiski tygodni, dniówki, etc. Dekorować to zakreślaczami, kredkami, naklejkami, taśmami i tym co tylko znajdziemy. A także możemy to zrobić w najzwyklejszym zeszycie za kilka złotych, więc nie wydajemy masy kasy.
Minusy są dla mnie dwa. Jeden to taki, że wymaga to od nas jakiś umiejętności plastycznych. A przyznam, że nie jestem jakoś super uzdolniona plastycznie. Kiedyś trochę rysowałam, potrafiłam ozdabiać, ale im jestem starsza tym coraz rzadziej to robię i później średnio mam pomysł co zrobić, a jak już mam to dużo gorzej z wykonaniem. Takim sposobem strasznie zepsułam sobie rozpiskę na październik i do dzisiaj trudno mi się na to patrzy. Oczywiście, można zrobić planner bardzo minimalistyczny, prosty, bez zbędnych ozdobień, ale taki też mi niezbyt wychodził, nie mogłam znaleźć odpowiedniego stylu i byłam średnio zadowolona. Kolejnym minusem jest dla mnie to, iż tworząc rozpiskę, robimy tylko jeden miesiąc. Dany się kończy, zaczynamy kolejny. Można ich zrobić też więcej za jednym razem, ale to wymaga większej ilości czasu, no i pomysłu. I po prostu średnio mi to pasowało. Lubię móc zapisać coś do przodu.
Napisałam o tych minusach, ale to nie oznacza, że w przyszłości, jeśli będę miała taką potrzebę, to nie zrobię drugiego podejścia do bujo. Jest to mimo wszystko fajny sposób na planowanie, bardzo spersonalizowany, twórczy i taki w 100% nasz :)
Tak wyglądały moje rozpiski. Każdy miesiąc zaczynał się od planów i listy ważnych rzeczy + małej rozpiski miesiąca. Później były listy, maile, blog, zdjęcia, które czekają do obrobienia. Poza nimi miałam też plan zajęć, rozpiskę tygodni, jak widać wyżej zaliczenia, listy prezentów świątecznych, etc.
Kalendarz
Ten kalendarz dostałam równo w Nowy Rok. Używałam go przez trochę ponad miesiąc. W sumie traktowałam go jako taki awaryjny planner. Po prostu potrzebowałam czegoś na styczeń i sesje.
Plusy: solidne wykończenie, nie niszczy się od noszenia w torbie/plecaku, dużo miejsca na notatki
Minusy: ciężki i zajmuje dużo miejsca, jeden dzień na jednej stronie, brak miejsca na jakieś luźne, osobne zapiski
Planner
Zamówiłam go na Aliexpress i kosztował mnie jakieś 18 zł. Szedł dosyć długo bo od 15 grudnia, a wyciągnęłam go ze skrzynki w zeszłym tygodniu. Jest dużo mniejszy niż poprzedni kalendarz (zresztą gdzieś niżej będziecie mieli porównanie) i moim zdaniem przeuroczy. Ma rozpiskę roku, miejsce na plan zajęć (a przynajmniej ja tak tego używam), rozpiskę miesiąca, dwie kartki na notatki i tygodniówka. Z tyłu jest jeszcze kilka kartek na notatki.
Plusy: lekki, niewielkie rozmiary. Można sobie wpisać dowolne miesiące i dni, nie jest to z góry narzucone. Tydzień na dwóch stronach. Miejsce na notatki. Cena.
Minusy: trochę się boję, że za pewien czas będzie widać na nim skutki ciągłego noszenia w torbie. I poza tym chyba nie ma nic do czego mogłabym się przyczepić. Może gdyby miał więcej stron na notatki to byłoby perfecto, chociaż z drugiej strony, wtedy pewnie średnio bym wiedziała jak je zagospodarować. A i przez taką wielkość myślę, że osoby z większym pismem miały by problem jak się pomieścić, bo jednak miejsca nie jest jakoś bardzo dużo. Ale to już drobiazgi.
Mam nadzieję, że ten post Wam się spodobał i chociaż trochę się komuś przyda. Początkowo miał być tylko o bullet journal, ale że moja przygoda z tym skończyła się tak jak widać (przynajmniej na razie) to musiałam go trochę zmienić.
2 KOMENTARZE
Aaaa! Chciałam sobeo taki sam palnner sprawić z Ali! Ale się bałam, że będzie niefajny. Ale na zdjęciach wygląda przyzwoicie.:) zawsze podziwiam ludzi, którzy sami sobie przygotowują zeszyty od podstaw z tymi wszystkimi kalendarzmi, miejscami na zapiski - mnie trafiłby szlak na prostej drodze. XD
OdpowiedzUsuń
UsuńPolecam! Aktualnie bez niego jak bez ręki. Wszystko już w nim zapisuję.