­

Lato drugiej szansy & Motyl

by - 10:00

Cześć!

Dzisiaj przychodzę do Was z nieco innym postem. Ostatnio tego typu wpis publikowałam prawie rok temu (klik) i przyznam, że jest mi z tego powodu trochę głupio. Czemu? Bo zawsze zaznaczam jak bardzo kocham czytać, a w 2016 roku przeczytałam chyba 4 i pół książki. Także no trochę słaby ze mnie był ten mol książkowy. Nie ukrywam, że brakowało mi tego, dlatego od początku tego roku ruszyłam się i mam już na koncie 4 książki i lecę z następnymi. O każdej postaram się coś napisać na blogu. A nóż sami po którąś z nich sięgnięcie :)
Tymczasem przygotowałam dla Was recenzje książek, które przeczytałam jeszcze w zeszłe wakacje. Obie bardzo zapadły mi w pamięć. Zdecydowanie należą do tych, które na długo zostają w naszych głowach. I łączy je pewien fakt.



Pierwsza z nich to "Lato drugiej szansy" autorstwa Morgan Matson




Zacznę od tego, że książkę znalazłam w bibliotece na dziale młodzieżowym. Już się fajnie zaczyna, co nie? Myślałam, że to zwykła, lekka obyczajówka i czemu by nie spróbować? Jak coś to ją odłożę i będzie czekać aż nie pojadę odwieźć jej razem z pozostałymi. 

O czym jest?
O amerykańskiej rodzinie. Mamy rodziców i trójkę dzieci (dwie dziewczyny i chłopak - odpowiednio 12, 17 i 19 lat). Główną bohaterką jest starsza z sióstr i to z jej perspektywy jest wszystko przedstawiane. Historia zaczyna się od faktu, że cała familia jedzie na wspólne wakacje. Nie robiła tego od lat i wszyscy czują się z tym nieco dziwnie. Skąd więc taka decyzja? Niedawno u ich ojca wykryto raka trzustki. Jest już w takim stadium, że nie da się go uratować i lekarze dają mu jeszcze maksymalnie 3-4 miesiące życia. Wyjeżdżają do miasteczka nad jeziorem, gdzie kiedyś spędzali co roku wakacje. Od tego momentu minęło 5 lat. Mają tam swój letniskowy dom, który przez ten czas był zamieszkiwany przez przejezdnych wczasowiczów. Początkowo cała trójka rodzeństwa nie za bardzo ma co ze sobą zrobić. Najstarszy syn całymi dniami studiuje podręczniki na studia, najmłodsza siostra ćwiczy balet, a główna bohaterka nie ma za bardzo co robić i co chwila wpada na byłą najlepszą przyjaciółkę i swojego byłego chłopaka, którzy mieszkają w miasteczku. Atmosfera między nimi jest bardzo napięta, chociaż nawet nie wiemy dlaczego. Ich przeszłość jest pokazywana urywkami, przez co powoli i stopniowo dowiadujemy się całej historii. Między innymi o tym, jak ciężkie i skomplikowane są pierwsze nastoletnie miłości oraz, że przyjaźń też nie zawsze jest łatwa i występują różne konflikty. 

Mimo, że książka opowiada głównie o 17-letniej dziewczynie, to moim zdaniem nie jest to taka "typowa opowieść dla nastolatek". W sumie ukazuje obraz współczesnej rodziny, gdzie każdy żyje swoim życiem. Rodzice mają słaby kontakt ze swoimi dziećmi, chyba że chodzi o najmłodsze pociechy. A nastolatki są zagubione i nie za bardzo wiedzą, jak sobie radzić z problemami. 
Do tego dochodzi obraz życia z rakiem. Jak to wpływa na rodzinę. I jak może zmienić stosunki między ludźmi. Czasami na lepsze. Szkoda, że dopiero w takim momencie, w takich okolicznościach.
Mnie osobiście książka bardzo wciągnęła i przyznam, że trochę łez było w trakcie czytania.
Jest to smutna historia, po której człowiek zdaje sobie sprawę jak ważna jest rodzina. Bo jak to się mówi "rodzinę ma się tylko jedną" i trzeba o nią dbać. I jak straszne są śmiertelne choroby, takie jak rak.



"Taylor Edwards ma nieprawdopodobnie utalentowane rodzeństwo i dobrze ugruntowane przekonanie, że niczym się nie wyróżnia. No, może poza tym, że nienawidzi konfrontacji i ucieka, ilekroć na horyzoncie majaczą kłopoty.

Kiedy okazuje się, ze ojciec Taylor jest ciężko chory, rodzina podejmuje decyzję, że wszyscy razem spędzą lato w domku nad jeziorem z którym wiąże się wiele wspomnień.

Po raz ostatni Taylor była tam w wieku dwunastu lat i jest to ostatnie miejsce, do którego chciałaby wrócić. Lato w tym miejscu oznacza konieczność zmierzenia się z przeszłością – z Lucy, niegdyś najlepszą przyjaciółką i Henrym Crosbym, który zapisał się w jej pamięci jako pierwsza wielka miłość.

Mija trochę czasu i do Taylor dociera, że powrót nad jezioro daje jej szansę na naprawienie tego, co kiedyś popsuła, odzyskanie ludzi, na których jej zależy i pożegnanie z tymi, których niebawem zabraknie."




Druga książka to Motyl autorstwa Lisy Genovy




Odkryłam ją przez przypadek. Używałam wtedy jeszcze aplikacji na telefon, dzięki której można było czytać na nim ebooki. Już nawet nie pamiętam co mnie skusiło, żeby ją ściągnąć. Ale do rzeczy.

Książka opowiada o pewnej kobiecie. Ma męża, dorosłe już dzieci, które maja własne życie. Wykłada na prestiżowym Uniwersytecie, jeździ w różne ciekawe miejsca, często na ważne konferencje. Jest lubiana, bardzo szanowana wśród studentów i kolegów z pracy.
Pewnego dnia podczas biegania, w pewnym momencie traci orientacje w terenie. Przez chwilę zupełnie nie wie gdzie się znajduje. Nie wie jak wrócić do domu. Nic nie pamięta. Dziwne uczucie po pewnym czasie znika i wszystko wraca do normalności. Jednak coś jest nie tak. W jej umyśle pojawia się coraz więcej luk. Potrafi zapomnieć słów w czasie wykładu, którego treść tak dobrze znała. Nie pojawia się na ważnej konferencji, bo w ogóle o niej zapomniała i nie pojechała na samolot.
W końcu udaje się do lekarza i zaczyna się seria badań. Koniec końców, okazuje się, że choruje na Alzheimera. Jej życie zmienia się o 180 stopni.
W ciągu całej historii, widzimy jak wygląda życie osoby chorej na Alzheimer. Jak z czasem coraz bardziej pogarsza jej się pamięć. Jak na to reaguje rodzina. Znajomi.
Przyznam, że czytając koniec miałam taką myśl "to już? naprawdę? nic już więcej nie będzie?". Czułam lekkie rozczarowanie. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego, ale to co przeczytałam wydawało mi się takie "niedokończone".
Jednak, kiedy po lekturze czytałam bądź słyszałam gdzieś o tej chorobie, to w głowie miałam od razu myśl, jak tej chorej osobie musi być ciężko. I nie tylko jej, ale również bliskim i otoczeniu.
Także, jak widać, mimo braku "wielkiego zakończenia" (być może jeśli sięgnięcie po nią, będziecie mieli inne zdanie na ten temat), książka zostaje w głowie na długo, a co najważniejsze oddaje bardzo realny obraz tej choroby.



"Neurony w głowie Alice zaczęły obumierać, lecz cały proces odbywał się zbyt cicho, by mogła go usłyszeć. Jej ciało nie było w stanie jej ostrzec, że umiera.

"Motyl" to jedna z najpiękniejszych powieści ostatnich lat.
Alice Howland zaczyna tracić pamięć. Lekarze kładą to na karb zmęczenia i stresu. Ale mylą się. Alice jest profesorem Harvardu, uprawia Jogging i korzysta z życia, jest spełnioną kobietą. 
Diagnoza, Alzheimer o wczesnym początku, jest dla niej wyrokiem. Kobieta musi pogodzić się z tym, że niebawem straci swoją tożsamość. Zapomni kim jest, co kocha, a czego nienawidzi.
Przestanie poznawać swoje dzieci.
Próbuje się przed tym bronić tworząc w swoim komputerze, niczym dodatkowy dysk pamięci, specjalny folder o nazwie: Motyl…

"Motyl" to powieść o której nie da się zapomnieć. Powieść o sednie człowieczeństwa i o heroicznej walce o zachowanie godności w obliczu nieuleczalnej choroby."





You May Also Like

0 KOMENTARZE